Jak Kaszko z przyjaciółmi szukali skarbu

Posłuchaj całej bajki.

To był zwykły deszczowy dzień. 

„Moglibyśmy pójść do jakiegoś muzeum albo cukierni” – zaproponowała Majka.

„Albo do cukierni, albo do muzeum” – mrugnął Maksio do Kaszka.

„Albo i do muzeum, i do cukierni. W krainie Figle-Migle mamy wiele wspaniałych muzeów, zamków i dworów, ale także doskonałych cukierni. Byliście już kiedyś w podziemnym muzeum?” – zapytał Kaszko.

„W podziemnym muzeum?” – zdziwiła się Majka.

„Tak, tutaj w Koszycach” – uściślił duszek. 

„Aha, chyba wiem, gdzie jest to muzeum, ale nie byliśmy tam jeszcze” – przypomniał sobie Maksio.

„W takim razie pójdziemy do muzeum przy dolnej bramie, a potem na lody” – zaproponował Kaszko.

„Doskonale!” – ucieszyły się dzieci, a Kaszkowi z wrażenia z głowy spadł tęczowy beret.

Dzieci spakowały się szybciej niż ktokolwiek na świecie zdołałby zjeść małą porcję lodów. 

Maksio wziął ze sobą kilka instrumentów, które jego mama nazywała rupieciami. Kaszko wyjął z kieszeni kapelusz z piórkiem, a Majka założyła różową sukienkę i buty turystyczne.

Gdy znaleźli się w muzeum, Kaszko powiedział: 

„Wyobraźcie sobie, że to były kiedyś mury miejskie, które chroniły miasto przed najazdami wrogów. Pomyślcie, ile kurzu i gliny osadziło się na nich przez ten czas”. 

Dzieci ze zdumieniem oglądały eksponaty i nie wierzyły własnym oczom. Próbowały sobie wyobrazić, jak wcześniej wyglądało miasto, po którym jeździły powozy konne. 

„Co to takiego?” – zapytał nagle Maksio.

„To chyba jakiś element dawnego domu” – stwierdził Kaszko.

„Ale mnie chodzi o to, co wystaje z ziemi” – pokazał Maksio.

Powoli wyjęli z ziemi szkatułkę, a gdy ją otworzyli, omal nie spadli z wrażenia.

Była to mapa krainy Figle-Migle. Ktoś zaznaczył na niej krzyżykiem jakieś miejsce niedaleko Rožňavy. A pod krzyżykiem napisał „SKARB - KOPALNIA”.

„Skarb!” – krzyknęły dzieci. „Coś czuję, że zamiast do muzeum i cukierni, wybierzemy się na poszukiwania skarbu” – rzekł duszek.

I w te pędy pobiegli na stację. Wsiedli do pierwszego pociągu jadącego do Rožňavy.

„W Rožňavie i okolicach wydobywano bogactwa naszej ziemi. Było tam wiele kopalni. Mój praprapraprastryj uczył górników, jak używać dynamitu. Jeśli skarb znajduje się w kopalni, to może chodzić tylko o jedno miejsce. Kopalnie dziś już nie działają, ale wszystkie wartościowe przedmioty przeniesiono do Muzeum Górnictwa w Rožňavie. Wybierzmy się tam!” – powiedział Kaszko.

„Skoro mamy iść do muzeum, to po co mi buty turystyczne?” – posmutniała Majka.

„Mogą się jeszcze przydać” – uśmiechnął się tajemniczo duszek.

Najpierw zwiedzili jedno muzeum, gdzie obejrzeli stare dokumenty i zdjęcia, potem drugie, gdzie były setki dzbanów, garnków, naczyń, kotłów i skrzyń, a także piękny stary rower z jednym kołem większym, a drugim mniejszym. Wreszcie doszli do najstarszego obiektu, w którym prezentowano przedmioty związane z górnictwem. 

I rzeczywiście, znajdowały się tam wspaniałe rzeczy, których używali niegdyś górnicy. W pewnej chwili Maksio wyjrzał na dziedziniec i zauważył ogromny walec.

„Ojacie! To walec parowy! Chyba trzeci co do wielkości na całym świecie” – pochwalił się wiedzą Maksio. „Wspaniale!” – rzekł z uznaniem Kaszko i poszli obejrzeć walec z bliska.

„Zaraz!” – Kaszko zatrzymał dzieci i wleciał do środka maszyny. Po chwili pojawił się z powrotem, trzymając w ręce tubę. Otworzył ją i wyjął z niej kolejną mapę.

Oczywiście na mapie był krzyżyk i napis „SKARB JEST TUTAJ”.

„Spójrzcie!” – zawołał Kaszko. Tym razem na mapie zaznaczony był zamek Turňa.

„To niedaleko stąd!” – zauważył duszek. „Skarb na zamku. To już brzmi lepiej” – ucieszyła się Majka. 

Wyobraziła sobie zamek z księżniczkami, książętami i rycerzami. I gdy oddawała się fantazjowaniu, znaleźli się na stacji kolejowej w Rožňavie. Wszyscy troje wsiedli do pociągu i pojechali do wsi Turňa, skąd pieszo ruszyli na zamek.

Po drodze Kaszko opowiadał o dawnych czasach. 

„Widzicie tamtą wieżę? A właściwie to, co z niej zostało. Na tej wieży zawsze była straż. A tam, za tym wzniesieniem, są już Węgry. W dawnych czasach przebiegał tędy ważny szlak handlowy. Zamek miał chronić przed najazdami Tatarów i Turków, ponieważ z wieży było widać nadciągające wrogie wojska. I choć zamku pilnie strzeżono, i tak nie udało się go uchronić przed najazdami. Turcy zdobyli zamek i przez długi czas na nim panowali. Wyobrażacie sobie, że gdzieś całkiem niedaleko zaczynała się Turcja? Ta sama Turcja, która jest dziś popularnym miejscem wypoczynku nad morzem” – tłumaczył Kaszko, a dzieci słuchały go z uwagą.

„Turcy zajęli zamek, ale wcale go nie zniszczyli. W końcu w nim mieszkali. Został zniszczony podczas jednego z powstań”. 

„Jaka szkoda!” – zasmuciła się Majka, wyobrażając sobie tętniący życiem zamek.

„Niewiele z niego zostało, ale za to teraz miejsce to upatrzyły sobie drapieżne ptaki” – rzekł na pocieszenie Kaszko.

„Gdzieś tutaj powinien być nasz skarb” – powiedział Maksio, rozglądając się wokół.

„Gdzie zaczniemy?” – spytała rzeczowo Majka.

„Ale co?” – nie mógł zrozumieć Kaszko.

„No kopať!“ povedali naraz Maxík aj Majka.

„Kopać? Czym?” – zaskoczył ich duszek.

Wtedy zrozumieli, że rękami nie zdołają wykopać skarbu. Jeszcze raz spojrzeli na mapę, szukając jakichś wskazówek. 

„Źle odczytaliśmy mapę. Krzyżykiem zaznaczono miejscowość Silická Jablonica, a nie zamek Turňa!” – krzyknął Maksio.

„W takim razie musimy lecieć!” – zawołał Kaszko i zaraz 

poszybowali w przestworzach.

„Gdzieś tu może być zakopany skarb” – przypomniał Maksio, gdy lecieli nad wsią. 

I rzeczywiście. Na łące nad wsią zauważyli kilka kopczyków z kamieni. 

„Ludzie układali kiedyś takie kopczyki, żeby zaznaczyć granice działek. A poza tym musieli coś zrobić z kamieniami, które zebrali z pola. Chodźcie, idziemy szukać skarbu” – rzekł Kaszko, gdy wylądowali.

„O rety! Co to takiego?” – krzyknęła Majka, sięgając po płaski kamień.

„Tu widać odciski amonitów, a tutaj prehistorycznych robaków. Te odciski amonitów są najstarsze w całej krainie Figle-Migle! I należą do najstarszych w Europie…” – ekscytował się Kaszko.

„Może to jest ten skarb?” – zamyślił się Maksio.

„Wątpię” – stwierdził Kaszko, postukując w kamienie. 

Jeden z kamieni wydał dziwny dźwięk. Jakby był w środku pusty. Kaszko wziął go do ręki i zauważył w nim małą dziurkę. Wsunął do niej palec i otworzył kamień jakby to była muszla.

Wypadła z niego kolejna mapa. Na jej widok wszyscy się roześmiali. Na trzeciej mapie także był krzyżyk z napisem „SKARB” i nazwa miejscowości. Ale było tam też coś innego.

„PRZEDSTAWIENIE TEATRALNE PT. POSZUKIWANIE SKARBU” – głosił tym razem napis na mapie.

Dalej już nie czytali. Wszystkie mapy były plakatami czy raczej rekwizytami teatralnymi. Prawdopodobnie ktoś je zwyczajnie zgubił.

Na łąkach nad wioską Silická Jablonica i nad zamkiem Turňa powoli zachodziło słońce. Nasi poszukiwacze skarbu wrócili do Koszyc, a Kaszko w nagrodę zaprosił dzieci na potrójną porcję lodów w słodkim wafelku. A Ty – jakie lody lubisz najbardziej? 

Nie chce się wam czytać? Włączcie nagranie.

Spoznajte čarovné miesta z príbehu

Bajeczne nowości

Chcecie być zawsze na bieżąco i wiedzieć o każdej akcji w waszej okolicy lub otrzymać aktualny pomysł na świetną wycieczkę? Zostawcie nam swój e-mail, a nic istotnego ze świata Haravara wam nie umknie.
Košice Región Turizmus,
Bačíkova 7,
040 01 Košice, Slovakia
Tłumaczenia strony internetowej na język polski, angielski i węgierski zostały zrealizowane dzięki wsparciu finansowemu Ministerstwa Turystyki i Sportu Republiki Słowackiej.
cross